Śmierć

Rozkwita nowy blask w plenerze

To oklaski prosto z mojej pasji
Które słowem urzeczywistniam
I wylewam jak łzy, te dobre zlaty
A nie przychylne ludzkie balety
Które każdy odgrywa na codzień
W dramacie o nazwie życie
A potem odchodzi jak gdyby nic
Jaki jest ten nasz ludzki byt?
Próbowałem rozszyfrować tą zagadkę
Jak kostkę rubika która zawsze unika
I w moich rękach zawsze utyka
A potem znowu tu się przerywa
Zagadka, enigma i te same dni
Dlaczego tu jestem jaki mam cel?
Dlaczego każdy odgrywa rolę
Nie chcąc pokazać, tą dobrą wolę
Ja tu nie solę ani nie płonę
Jak znicz na Olimpie
Bo to maraton ale życiowy
W którym my wszyscy uczestniczymy
I przeliczmy każdy przystanek
Na którym krew swą może oddamy
Bo nigdy nie wiesz kiedy i ty
Potkniesz swa nogę o śmierci kosę
I oddasz ostatni z kolei już oddech
To jest ta myśl mój ostatni wątek
Zamykam oczy to nowy początek

Ref: Widzę światlo, niebiański blask

To jest już teraz na mnie ten czas
Widzę już tunel i ogromne drzwi
Wchodzę do środka to nowe dni!

Każdy na codzień myśli o śmierci
Rozmyśla w jakiej formie się zjawi
Choroby rakowej albo wirusa
Ataku serca albo rabusia
Który ci nożem gardło poderżnie
I potem portfel z kieszeni weźmie
Ja już myślałem nad moją śmiercią
Nad tym co tracę nad tym co garnę
Że wnet zostawię wszystkich przyjaciół
Tych ludzi których szacunkiem darzę
Żal mnie ogarnie w tej właśnie sekundzie
Lecz wprawdzie wiem że kiedyś zrozumiem
Że tak musi być i że nic już nie zmienię
To jest nasz żywot to ludzkie istnienie
I potem rozmyślam nad moim pogrzebem
Nad tym kto przyjdzie i da kondolencje
Wspaniałe pożegnanie na moje oddanie
Wręcza mi dar, przyjaźni żar
Nad moim grobem zapala znicze
Wymówią słodką solidną modlitwę
Nie wyklepaną lecz ze swego serca
To przyjaźń dzieciaku największą ręką
I potem myślę o moich wrogach
Tych którzy mnie tak bardzo nie lubią
Których zraniłem i może skarciłem
Przepraszam bardzo nie jestem perfect
Jak święci tych czasów te ludzkie orędzie
Lecz jednak myślę I nad ich postawą
Czy też się tu nad grobem pojawią?
Sam jeden Bóg to tylko wie
Ja dalej myślę nad swoim kresem
Braknie mi tlenu i zapadam w sen

Ref: -//-

Chcę ci tu teraz zadać pytanie
Nie jako prorok o ludzkie wołanie
Wyobraź sobie że masz miesiąc życia
A potem śmierć czeka i chwyta
Za twoje ciało lecz duszę nie
Bo ona żyje po wieczności te
Masz jeden miesiąc jedyny miesiąc
Jak go przeżyjesz co zrealizujesz
Może coś ręką swą namalujesz
Przeprosisz wrogów i pocałujesz

Napiszesz wiersz o którym marzyłeś
Tyle tych chwil które przeżyłeś
Masz jeden miesiąc jedyny miesiąc
Odwiedzisz kumpli i całą rodzinę
Może wybierzesz się w same góry
Gdzie na dłoni natury ujrzysz niebiańskie chmury
Ostatni raz już na nie się patrzysz
Dlaczego w sercu cały czas sie skarżysz?

Masz jeden miesiąc jedyny miesiąc

Pomyśl nad życiem jak je przeżyłeś

Czy kiedy umrzesz to staniesz w bramie

Gdzie Święty Piotr otworzy ci drzwi

Czy raczej w piekle gdzie diabeł tkwi
I chwyta dusze na całą wieczność
Pamiętaj dzieciaku masz jeszcze czas
Wybierz Chrystusa on wskaże ci szlak

Ref: -//-